Post ku utrapieniu wrażliwych, wegetarian i innych niemięsożernych.
Wśród koleżanek czas szybko mija, z paniką spoglądam na zegarek.
Ja: Oj, już późno, muszę z Jedyną wracać, bo w domu czeka na nas królik...
Koleżanka: Jej, jak fajnie, kupiłas córce króliczka, a jak się nazywa, jaki ma kolor, co na to kot, skąd go masz...
Ja: W lidlu go kupiłam
Koleżanka: (Nieco skonsternowana) a jak oni je tam sprzedają?
Ja: na tackach, z chłodni...
Kurtyna
... a teraz Jedyna śmiga po domu i cieszy się nową umiejętnością- bije brawo przy akompaniamencie swego pięknego głosiku... grunt to zadowolenie z siebie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz